Można inaczej Andrzej Jacek Blikle

                                                                                                                                 

 

 

 

Narodziny gwiazdy

Rozmiar tekstu

Dembiński Paul H., Beretta Simona, Kryzys ekonomiczny i kryzys wartości, Wydawnictwo m, Kraków 2014

Simony Beretty to głęboka analiza głównych źródeł wielkiego kryzysu lat 2008 – 2012 przeprowadzona z perspektywy ekonomicznej oraz aksjologicznej. Autorzy, jak wielu innych, wskazują przede wszystkim na erozję zjawiska zaufania, o którym piszą (s.69), że jest tlenem dla rynków finansowych. Sięgają jednak głębiej w poszukiwaniu źródeł tego zjawiska wskazując na uwodzicielski światopogląd wywodzący się z charakterystycznych dla naszych czasów dezorientacji i pomieszania, które doprowadziły do szkodliwego ulokowania zaufania w technikach finansowych:

  • pomieszanie finansów jako środka do celu i jako celu samego w sobie (…),
  • pomieszanie konkretnego partnera transakcji z anonimowym, pozbawionym twarzy rynkiem (…)
  • pozbawione wrażliwości wymiany pomiędzy teraźniejszością i przyszłością, a często też przeszłością (operacja międzyokresowe, przyp. AJB) (…),
  • pomieszanie rzeczywistości faktycznej i wirtualnej (...).

Wskazują też na szkodliwe asymetrie narosłe pod koniec XX wieku, a w tym na asymetrię pomiędzy pracą a kapitałem. W tym ostatnim przypadku nastąpiło wypieranie w przedsiębiorstwach wartości pracy na rzecz wartości kapitału, co powoduje między innymi, że wielkie firmy interesują się bardziej fuzjami i przejęciami, niż dostarczaniem użytecznych produktów i usług. Kwestia zwrotu z kapitału zyskała najwyższy priorytet, któremu podporządkowani zostali pracownicy, klienci i dostawcy. Inne towarzyszące tej asymetrii zjawisko, to oderwanie cen dóbr od ich rzeczywistej (użytkowej) wartości, na rzecz ich wartości spekulacyjnej (s.37).

Rozwiązanie problemów niszczących dzisiejsze gospodarki świata autorzy upatrują  w przebudowaniu systemów wartości, na których czele stałoby dobro wspólne stanowiące jądro katolickiej nauki społecznej (s.95) i obejmujące solidarność, pomocniczość, opcję preferencyjną na rzecz ubogich, wyniesienie pracy ponad kapitał itd.

Zdaniem autorów dobro wspólne powinno stać się też podstawą do wyznaczania kierunków zarządzania przedsiębiorstwami. To oznaczałoby fundamentalną zmianę paradygmatów efektywności na urodzajność i transakcyjności na relacyjność (s.148):

Współczesny świat, oddany przytłaczającej władzy etosu efektywności, poświęca owoce swojej przyszłej urodzajności dla teraźniejszych rezultatów. Zbierając to, czego nie posialiśmy, wyczerpujemy wszystkie zasoby — wliczając w to naszą przyszłość, którą w ostatnich latach dla bieżących korzyści ograbiliśmy i obciążyliśmy jej hipotekę. Każda odmiana urodzajności wymaga ciszy, spokoju, bezczynności — czyli rzeczy, które z punktu wodzenie natychmiastowej efektywności zdają się być stratą. Urodzajność jest obietnicą, a nie pewnością (…)

W codziennym życiu napięcie pomiędzy wymaganiami efektywności i wymaganiami urodzajności stają się czytelne, gdy zestawiamy kwestie transakcji i relacji. (…) Podczas gdy transakcje są anonimowe i zdepersonalizowane, relacje — wręcz przeciwnie: są węzłami współpracy. Tylko wtedy, gdy strony mogą się wzajemnie poznać i zrozumieć swoje specyfiki, mają szansę zbudować relację (…).

Transakcje, przez swoje oddanie idei natychmiastowej efektywności, są w stanie dostarczyć od ręki każdą rzecz, która może zostać pozyskana od razu. Natomiast relacje są przestrzenią urodzajności — równoważą owoce dawnych wysiłków z nasionami przyszłych rezultatów.

Pod koniec książki autorzy stawiają pytanie: jak wielu będzie miało dość odwagi i wiary, by porwać się na stworzenie struktur dobra wspólnego i puścić tę machinę w ruch?

W mojej osobistej ocenie pionierzy takich postaw już się pojawiają, co można przeczytać m.in. w kilku książkach recenzowanych na niniejszej witrynie ksiązkach:

a także na stronie poświęconej firmom turkusowym