Można inaczej Andrzej Jacek Blikle

                                                                                                                                 

 

 

 

Narodziny gwiazdy

Rozmiar tekstu

Turkusowa administracja

Rozmawiał Piotr Szreniawski
Wywiad ukazał się w ZESZYTACH NAUKOWYCH Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej
im. Jana Zamoyskiego z siedzibą w Zamościu, nr 8 z 2022 r.

Co Pan Profesor sądzi o okresowych ocenach pracowniczych?

Jestem im stanowczo przeciwny. Nie służą niczemu dobremu, natomiast budują atmosferę zagrożenia. Piszę o tym w III wydaniu mojej „Doktryny jakości” w rozdziale 9.3.3. „Rezygnacja z ocen rocznych”. Książkę w wersji PDF można bezpłatnie pobrać ze strony Co się składa na trzecie wydanie. Polecam też książkę Samuela A. Culberta i Lawrenca Routa, „Skończ z okresową oceną pracowników”, której recenzję można przeczytać na stronie Samuel A. Culbert, Lawrence Rout, Skończ z okresową oceną pracowników, MT Biznes, Warszawa 2012. Autorzy piszą w niej m.in.: W praktyce roczne przeglądy są chorobą unicestwiającą długofalowe planowanie, niweczącą pracę zespołową, zachęcającą do rywalizacji i rozgrywek wewnętrznych, gnębiącą i niszczącą ludzi, doprowadzającą ich do rozpaczy, czyniącą ich niezdolnymi do pracy przez wiele tygodni po poznaniu uzyskanego przez nich wyniku.

W jaki sposób mentoring powinien być stosowany w administracji publicznej?

Dla mnie mentoring jest uniwersalnym paradygmatem zdobywania wiedzy i umiejętności w bezpośrednim i częstym kontakcie mentoranta (proponuję taki termin jak odpowiednik angielskiego mentee) z mentorem. Nie widzę powodu, dlaczego w administracji publicznej miałoby być inaczej.

Czy administracja publiczna może stać się organizacją turkusową?

Każda organizacja, w której ludzie wykonują pożyteczną pracę zespołową, a instytucje administracji publicznej takimi są, ma potencjał, by stać się organizacją turkusową. Ostatecznie jednak wszystko zależy od ludzi, od ich zrozumienia, czym jest turkus i od gotowości do jego wprowadzenia. Szczególną trudnością mogą być, rzecz jasna, przepisy, na które pracownicy administracji publicznej mają niewielki wpływ. Myślę jednak, że zawsze można znaleźć pewien obszar, w którym daje się kształtować turkusową cywilizację. Żaden przepis nie zabrania przecież życzliwej i empatycznej komunikacji. Nie zabrania też budowania zaufania i poczucia odpowiedzialności.

W tym miejscu warto pamiętać, że zjawisko organizacji „całkowicie turkusowej” nie istnieje. Cywilizacja turkusowa to stan ciągłej zmiany i doskonalenia. Istnieją też organizacje, które można uznać za turkusowe, mimo że w pewnych okolicznościach realizują zadania w trybie nakazowym. Ciekawym przykładom takich sytuacji poświęcone są książki Michaela Abrashowa Captain D. Michael Abrashoff, It’s Your Ship — Management Techniques from the Best Damn Ship in the Navy, Business Plus, New York, Boston 2002 oraz Davida Marqueta L. David Marquet, Zmień kurs. Prawdziwa historia przemiany przywództwa, OSMPOWER 2019 będące relacjami kapitanów okrętów bojowych amerykańskiej marynarki wojennej. W obu przypadkach turkusowość polega m.in. na tym, że marynarz zawsze może porozmawiać ze swoim dowódcą o wydanym rozkazie, choć oczywiście nie wtedy, gdy ma ten rozkaz wykonać. Na obu tych okrętach marynarze podejmują znacznie więcej decyzji niż przy tradycyjnym dowodzeniu.

Co bardziej niszczy naukę w Polsce, władza centralna czy wewnętrzna kultura organizacyjna?

Odnoszę wrażenie, że oba czynniki niszczą ją w porównywalnym stopniu. Władza niszczy naukę głównie przez dwa swoje działania:

  • alokowanie zbyt małych środków finansowych na badania naukowe i wynagrodzenia kadry akademickiej, a także na stypendia studenckie i doktoranckie,
  • narzucanie parametrycznych ocen pracy naukowej i dydaktycznej, co prowadzi do wypierania etosu naukowca i nauczyciela na rzecz pogoni za punktami, nazywaną też "punktozą".

W ostatnim czasie niszczący naukę efekt punktozy został dodatkowo wzmocniony przez polityczne decyzje dotyczące rankingu czasopism i wydawnictw naukowych. Z kolei kultura organizacyjna wielu uczelni i instytucji naukowych jest zbudowana na najgorszych wzorcach kultury korporacyjnej nierzadko opartych na braku poszanowania dla człowieka, braku zaufania, a także na przemocy i wyniszczającym współzawodnictwie. Te zjawiska w połączeniu z punktozą tworzą warunki pracy przekraczające swoją toksycznością nawet to, co obserwujemy w najbardziej agresywnych korporacjach. Były arcybiskup Canterbury mówi o "nowym barbaryzmie na uniwersytetach". Pisze on, że systemy parametrycznej oceny są nosicielami rzeczywistej władzy: decydują o wartościach, tożsamościach i środkach do życia (Morrish Liz, Pressure Vessels: The epidemic of poor mental health among higher education staff, HEPI Occasional Paper 20)

Więcej na temat toksycznych warunków pracy na uniwersytetach piszę w moim eseju Utopijny uniwersytet dla realistów opublikowanym w wydawnictwie Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, a także w rozdziale 8.8 „Akademia w oparach absurdu” w trzecim wydaniu mojej książki, o której była już mowa.

Na szczęście, w reakcji na ten stan rzeczy pojawiają się już inicjatywy zmierzające do jego zmiany. Jedną z nich, na forum międzynarodowym, jest DORA (The Declaration on Research Assessment), która stawia sobie za cel zmianę sposobów oceny prac naukowych. Do dnia 12 marca 2021 r. podpisało ją 19.254 osób i organizacji ze 145 krajów.

Z kolei na forum krajowym od roku 2021 działa ogólnopolskie seminarium Co się dzieje z uniwersytetem?” współprowadzone przez prof. Annę Gizę-Poleszczuk, prof. Jerzego Hausnera, dra Łukasza Stankiewicza i przeze mnie. Wstęp wolny, serdecznie zapraszam. W ramach tego seminarium prowadzę "podstolik" o nazwie Uniwersytet Moich Marzeń, gdzie staramy się wypracować ideę idealnej uczelni. Osoby zainteresowane współpracą mogą do mnie napisać na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..

Jak prowadzi się badania naukowe w zakresie informatyki?

W obszarze nauki dzisiejsza informatyka dzieli się pomiędzy dwie dziedziny: nauki techniczne i nauki matematyczne. W tych też dziedzinach nadaje się stopnie naukowe doktora i doktora habilitowanego w zakresie informatyki. Oba obszary oczywiście się przeplatają, przy czym w naukach technicznych główny nacisk kładzie się na tworzenie i badanie konkretnych systemów informatycznych, a w naukach matematycznych na tworzenie teorii matematycznych opisujących zjawiska i obiekty informatyczne.

W pierwszym obszarze są więc rozwijane i badane inżynieryjne metody tworzenia systemów informatycznych takich jak np. systemy operacyjne, kompilatory i interpretery języków programowania, mikroprogramy sterujące maszynami autonomicznymi, czy też bazy danych.

Z kolei w drugim, który od roku 1972 nosi nazwę matematycznych podstaw informatyki, powstało wiele teorii, na przykład dotyczących składni i semantyki języków programowania, dowodzenia poprawności programów, złożoności obliczeniowej algorytmów, czy też systemów współbieżnych. W tym miejscu warto zauważyć, że we wczesnym okresie rodzenia się informatyki jako nauki, w latach 1950 – 1970, wielu akademickich informatyków uważało, że świat informatyki nie poddaje się opisowi w języku matematyki. To przekonanie brało się z faktu, że znane wówczas teorie matematyczne, powstały w XIX i XX wieku z myślą o zastosowaniach najpierw głównie w astronomii, geodezji i fizyce, a później w naukach biologicznych i społecznych. By opisywać świat informatyki potrzeba było nowej matematyki, którą dziś określa się mianem matematyki dyskretnej.

Osoby zainteresowane badaniami w obu wymienionych zakresach zapraszam do współpracy w moim projekcie Denotacyjna Inżynieria Języków Programowania. Więcej na stronie Why this project?

Wybrane wywiady