Można inaczej Andrzej Jacek Blikle

                                                                                                                                 

 

 

 

Narodziny gwiazdy

Rozmiar tekstu

Czy etyka w biznesie się opłaca?

Niniejszy tekst został przygotowany jako wypowiedź w panelu „Wartości a etyka biznesu” podczas II konferencji „Ekonomia Kultura Wartości” o haśle przewodnim „W poszukiwaniu wartości”. Konferencja odbyła się na Politechnice Gdańskiej 7 i 8 maja 2014 roku.

Dyskurs na temat opłacalności etyki w biznesie toczy się wokół milczącego założenia, że choć, co do zasady, może i powinniśmy działać etycznie, to jednak „niewidzialna ręka rynku” zmusza nas do działań nie zawsze uczciwych. Oczywiście nikt jawnie przeciwko postawom etycznym nie występuje, wszyscy chcielibyśmy być uczciwi, ale niestety świat biznesu jest jaki jest, w tym więc świecie etyka nie jest rzeczą praktyczną. Pojawiają się też opinie, że szczególnie w „dzisiejszych kryzysowych czasach” na etykę pozwolić sobie nie możemy.

Tymczasem to nie kryzys doprowadził do działań nieetycznych, ale działania nieetyczne — do kryzysu.

Bo przecież właśnie oszustwa pracowników banku Lehman Brothers rozpoczęły w roku 2008 efekt domina doprowadzając do największego nowożytnego kryzysu finansowego. Dziś wielu ekspertów uznaje, że ten stan był wywołany nie złą polityką gospodarczą czy monetarną rządów, ale deficytem etyki w biznesie. A przy okazji okazało się, że okres prosperity rynkowej wcale działań etycznych nie gwarantuje.

Że etyka jest praktyczna głosił już Immanuel Kant, a profesor Janusz Czapiński ujmuje to stwierdzając, że zaufanie, które jest przecież pochodną etycznych zachowań, znacząco obniża biznesowe koszty transakcyjne. Praktyka wielu pokoleń kupców i przedsiębiorców, włączywszy w to pokolenie dzisiejsze, potwierdza tę tezę. Oczywiście na krótką metę taniej jest ukraść niż kupić, ale kto buduje firmę na lata, tego z pewnością złodziejstwo nie utuczy.

Pogląd, że opłaca się być uczciwym, znajduje wiele dowodów zarówno jednostkowych jak i statystycznych. O tych pierwszych można przeczytać na przykład w książce „Etyczny kapitalizm” autorstwa Stephena Younga. Dowodów statystycznych dostarczają czy to znane badania Instytutu Gallupa znajdujące podsumowane w dwunastu atrybutach dobrej firmy (patrz. np. „Doktryna jakości” str.95), czy też giełdowy indeks HIP Paula Hermana (patrz R. Paul Herman, „Inwestowanie dla zysku i korzyści społecznych”). Ten ostatni opiera się na miernikach etycznego postępowania firmy wobec pracownika, klienta, kontrahenta, społeczeństwa i środowiska. I jak się okazuje, firmy o wysokiej pozycji w indeksie HIP przynoszą wyższe zyski niż firmy o pozycji niskiej.

Skąd więc bierze się przekonanie, że etyka w biznesie się nie opłaca? Oczywiście z niewiedzy. Zresztą niektórym ta wiedza nie jest szczególnie potrzebna bo etyka stanowi elementem ich wewnętrznego kodeksu postępowania. Ale tam gdzie za firmą nie stoi nazwisko, gdzie grono właścicieli jest bezimienne, a zarządy zmieniają się co dwa lata, gdzie o notowaniach firmy na giełdzie decydują algorytmy komputerowe widzące jedynie wzrosty i spadki zyskowności, tam warto wiedzieć, że etyka się opłaca i warto też rozumieć dlaczego.

W moim osobistym przekonaniu powody opłacalności postaw i działań etycznych dzielą się na dwie grupy: powody zewnętrzne wobec firmy i powody wewnętrzne.

Powody zewnętrzne dotyczą przede wszystkim społeczeństw bogatych i są związane z rosnącym zainteresowaniem tych społeczeństw wartościami etycznymi. Na przykład w Stanach Zjednoczonych 65% konsumentów chce kupować produkty i usługi, które służą dobru społecznemu wyrażającemu się w uczciwym podejściu do pracownika i środowiska, a nie, zdaniem cytowanego już R.P.Hermana, w charytatywnych datkach i CSR. Temu właśnie należy zawdzięczać z jednej strony wysoką korelację indeksu HIP z sukcesem rynkowym, a z drugiej — wizerunkową dewaluację działań pod hasłem społecznej odpowiedzialności biznesu.

Powody wewnętrzne są związane z mechanizmami motywacyjnymi. Wbrew nadal dość powszechnym poglądom menedżerów korporacyjnych, najsilniejszym motywatorem człowieka jest jego potrzeba godności, a nie pieniądz. Wskazują na to zarówno bardzo już liczne badania naukowe, a w tym cytowane badania Instytutu Gallupa, jak i coraz liczniejsze doświadczenia praktyczne firm i organizacji społecznych. Peter Drucker wyraził tę prawdę wiele lat temu mówiąc, że najwydajniejsza jest praca ochotnika, a najmniej wydajna praca niewolnika.

Firmy, które zachowują się etycznie wobec wszystkich swoich interesariuszy, umożliwiają pracownikom zaspokajanie ich potrzeb godnościowych, co tworzy pozytywny etos pracy przekładający się na dobry produkt i niskie koszty. Z kolei firmy, które postępują nieetycznie niszczą ten etos i powodują, że pracownicy czują się zwolnieni z moralnego imperatywu uczciwego traktowania swoich obowiązków. Praca jest niestaranna, a koszty wysokie.

Innym zjawiskiem będącym skutkiem niezrozumienia wagi motywacji godnościowych jest archetyp kija i marchewki. Pracownicy zaganiani do pracy przy pomocy tych „narzędzi motywacyjnych” również czują się zwolnieni z dbałości o interes firmy. Skoro firma wyznacza premię za zysk, to ja przestaję dbać o wszystko, co na ten zysk w krótkim okresie czasu nie ma wpływu. A jeżeli na dodatek postawiono mi cel, którego w uczciwy sposób nie mogę osiągnąć, to tym bardziej czuję się zwolniony z moich moralnych zobowiązań. To firma wymyśliła tę grę, nie ja, mam więc moralne prawo grać tak, aby wygrać. W „Doktrynie jakości” są opisane dziesiątki przykładów takich zachowań.

Firma, która chce postępować etycznie powinna więc dbać również i o to, aby nie stawiać swoich pracowników w sytuacjach zwanych sytuacjami pokusy, w których człowiek musi wybierać pomiędzy korzyścią, a wartością. Jak udowadniają Marek Kosewski i Philip Zimbardo, my ludzie nie jesteśmy ani dobrzy, ani źli, ale jedynie bywamy dobrzy i bywamy źli. Drugi z wymienionych autorów przeprowadził słynny już dziś eksperyment stanfordzki, w którym jedna grupa studentów odgrywała rolę więźniów, a druga — ich strażników. W ciągu zaledwie tygodnia „strażnicy” rozwinęli wobec „więźniów” taki repertuar kar i represji, że eksperyment trzeba było przerwać. Z tego, jak i z wielu podobnych doświadczeń, Zimbardo wyciąga wniosek, że praktycznie każdy człowiek postawiony w odpowiednich okolicznościach może zacząć zachowywać się wysoce nieetycznie. Jeżeli więc firma chce kształtować postawy etyczne powinna przede wszystkim unikać sytuacji prowokujących zachowania nieetyczne.

Z problemem etyki w biznesie wiąże się też pytanie, czy zysk jest najważniejszym celem każdej firmy. Pogląd, że tak właśnie jest, wywodzi się z epoki wczesnego kapitalizmu, choć już i wtedy wielu przedsiębiorców uważało, że co najmniej tak ważna jak zysk jest renoma firmy i uczciwość wobec klienta. Między innymi tak zawsze uważali, i to jeszcze w XIX wieku, kolejni właściciele mojej rodzinnej firmy, a także firmy E. Wedel. Również Henry Ford, uważany za raczej twardego gracza, dał temu wyraz w jednej ze swoich czterech zasad — Przedłożenie służby nad zysk, która brzmi tak (tłum. moje): Bez zysku firma nie może się rozwijać. W tworzeniu zysku nie ma niczego z zasady złego. Dobrze zarządzane przedsiębiorstwo nie może nie przynosić zysku, ale zysk musi i nieuchronnie będzie przychodzić jako wynagrodzenie za dobrą służbę — musi być wynikiem służby.

W rzeczywistości to, czy zysk jest, czy też nie jest, głównym celem organizacji gospodarczej, jest sprawą wyboru dokonanego przez właścicieli firmy, a nie prawem ekonomii. Istnieją firmy, dla których priorytetem jest wieloletnia obecność na rynku, a to wymaga przynoszenia stałych pożytków wszystkim interesariuszom firmy, a więc klientom, pracownikom, kontrahentom, państwu, społeczeństwu i oczywiście również właścicielom. Cele takie stawiają sobie m.in. wielopokoleniowe firmy rodzinne, a także firmy, których znaczące pakiety akcji należą do funduszy powierniczych i emerytalnych, dla których godziwy zysk w długim okresie jest ważniejszy od wysokich zysków w krótkim czasie.

Oczywiście długowieczność firmy, a także jej wewnętrzna stabilność, nie jest możliwa bez generowania zysku, który nawet gdy nie jest celem, to zawsze jest koniecznością. Pod tym względem organizm gospodarczy przypomina biologiczny, który aby żyć, musi jeść. Jednak kto żyje, aby jeść  — żyje krócej. Z firmami jest podobnie.

Jak więc ma postępować firma, która chce działać etycznie i osiągać z tego tytułu wysokie zyski?  Na to pytanie odpowiedź brzmi: musi postępować etycznie i mądrze. I choć, jak starałem się wykazać, „mądrze” znaczy również „etycznie”, to wynikanie odwrotne nie ma miejsca. Brak etyki prowadzi do porażki, ale sama etyka bez mądrości też sukcesu nie gwarantuje. Zarządzanie to dziś obszerna i szybko rozwijająca się dziedzina wiedzy, ale oczywiście nie jest moim celem, aby ją tu wykładać.