Można inaczej Andrzej Jacek Blikle

                                                                                                                                 

 

 

 

Narodziny gwiazdy

Rozmiar tekstu

J.Jakubowski - Pandemia; co robić

Pandemia wydaje się wywracać do góry nogami cały nasz świat.

Przede wszystkim zmuszeni jesteśmy do izolacji. Warto sobie uświadomić, że w normalnym świecie izolacja jest jedną z podstawowych kar – uderza w naszą podstawową potrzebę bycia z innymi. Masowo stosowana rozwala więzi społeczne, które przecież opierają się na relacjach, spotkaniach, wspólnym działaniu. Podtrzymujemy je używając Internetu (szczęście wielkie, że istnieje), ale narasta głód spotkania twarzą w twarz.

Pytanie – czy w naszym przed-pandemimicznym życiu dostatecznie dużo uwagi poświęcaliśmy prawdziwym spotkaniom z drugim człowiekiem. Ile energii poświęcaliśmy na budowanie sensownych rodzin, jak dbaliśmy o głębokie przyjaźnie, ile czasu przeznaczaliśmy na tworzenie sieci relacji opartych na zaufaniu?

Trudnym aspektem dziejących się zdarzeń jest też bardzo podstawowy lęk przed katastrofą ekonomiczną. Miliony ludzi zastanawiają się za co będą żyły. Jak wyglądać będzie gospodarka, której globalna współzależność została już mocno nadwyrężona. Widmo bankructwa zagląda w oczy małych i średnich firm, a co będzie jak zaczną walić się wielkie korporacje? Przedsmak tego mieliśmy w czasie kryzysu finansowego, który wcale nie został dobrze rozwiązany.

Pytanie – czy w przed-pandemimicznym życiu nie towarzyszyła nam narastająca niepewność, a właściwie pewność braku sensownego kierunku? Czy strach przed utratą pracy nie był codziennym kolorytem wszelkich podejmowanych przez nas działań? Czy mali i wielcy przedsiębiorcy wkręceni w wir nieustającej konkurencji nie budzili się zlani potem w nocy uświadamiając sobie, że wszelkie planowanie w intensywnie zmieniającej się rzeczywistości nie ma sensu?

Wiele rodzin doświadcza boleśnie absurdu systemu oświatowego. Dzieciaki stłoczone w domu zalewane są tysiącem zadań polegających na „przerabianiu materiału”. Rodzice wprzęgani są w destrukcyjny proces wtłaczania w głowy swoich latorośli tysięcy informacji, których zapamiętywanie utożsamiane jest z uczeniem się.

Pytanie – czy nie widzieliśmy tego wcześniej? Czy narastający kryzys oświaty nie budził u wielu głębokiego niepokoju? Czy absolwenci nie stanowili największego odsetku bezrobotnych? Czy pracodawcy nie mówili gremialnie, że zatrudniani młodzi ludzie muszą przechodzić swoisty proces dojrzewania do współpracy, zadaniowości, faktycznego uczenia się jako elementu codziennej działalności?

Jakby tego wszystkiego było mało, od lat żyliśmy w cieniu nadchodzącej katastrofy ekologicznej. Działaliśmy, snuliśmy plany, pożyczaliśmy pieniądze, wiedząc, że nie wiemy, kiedy huragany, susza, dotkną nas bezpośrednio, lub pośrednio uruchamiając wielomilionowe fale migracji. Migracji przerażonych, walczących o życie ludzi, walczących z nami, tłustymi kotami, broniącymi swojego terytorium, stylu życia, osiągnięć cywilizacyjnych. Czy wraz z pandemią w magiczny sposób zniknęło zagrożenie ekologiczne? Czy setki działań chroniących zdrowie odsuwa nadciągające tsunami zmian klimatycznych?

W przed-pandemimicznych czasach z różnych stron napływały informacje o umierających dzieciach, wszechobecnym raku, a nawet o setkach tysięcy osób umierających od… grypy. Przyjmowaliśmy do wiadomości, że tak już jest. Trudno. Są na tym świecie miliony wykluczonych, umierających, uciekających przed kretyńskimi wojnami, ale… no cóż. Trudno, jakoś tak jest.  

Pytanie – czy frustracja, czyli nie zaspokojenie podstawowych potrzeb, to jakieś nowe zjawisko? Czy nie towarzyszy ona milionom ludzi wykluczonych, chorych, ale też zanurzonych w jałowej „pracy bez sensu”, czy wkurzonych na  politykę?

W przed-pandemimicznych czasach dziesiątki naukowców i innych mądrych specjalistów mówiło, że grozi nam pandemia. Jak widać świetnie się do niej przygotowaliśmy.

PANDEMIA NICZEGO NIE WYWRACA, TYLKO KUMULUJE  

Mam wrażenie, że w naszym przed-pandemicznym życiu wszystkie elementy tego, co z nami teraz się dzieje, były. Były – tylko w rozrzedzonej, dającej się łatwiej znieść formie. Pandemia, a raczej jej medyczno-społeczno-gospodarczy wymiar, skomasowały procesy i zjawiska. Z każdym z nich oddzielnie staraliśmy się jakoś poradzić. Znaczna część tego „radzenia sobie” polegała na różnych mechanizmach obronnych – wypieraniu, bagatelizowaniu, albo nakręcaniu się we wspólnym „krakaniu”.

Były też tysiące osób działające konstruktywnie. Tylko w większości tego typu osoby koncentrowały się  na jednym z w/w aspektów. Ekolodzy walczyli o ogólną świadomość ekologiczną, ludzie unowocześniający oświatę zajmowali się tworzeniem szkół alternatywnych, albo pięknych projektów obliczonych na rozwojowe zmiany w szkołach publicznych. Inni pomagali w budowaniu nowych form zarządzania, wprowadzali wartości do biznesu, szukali nowych form przedsiębiorczości.  Inni animowali środowiska lokalne, budowali społeczeństwo obywatelskie. 

Kryzys pandemiczny boleśnie pokazał, że wszystko jest połączone ze wszystkim. Gospodarka przenika się z oświatą. Ekologia stanowi tło każdej aktywności.  Praca z wykluczonymi jest warunkiem rozwoju całych społeczności, a nie problemem nawiedzonych społeczników. Trzeba zajmować się wszystkim na raz, a nie każdym z obszarów z osobna.

 

No to co robić?

Rdzeniem kryzysu pandemicznego jest porażająca niepewność dotycząca nawet najbliższej przyszłości. Kiedy skończy się atak wirusa? Jak odbudować gospodarkę, zmienić oświatę, zająć się milionami ludzi wyrzuconych z kolein swojego codziennego funkcjonowania. Przecież wiele  mądrych głów mówi, że to tylko kolejny objaw wielowątkowego kryzysu. Ponoć czekają nas takie zawirowania społeczne jakich nigdy do tej pory nie zaznaliśmy. Frustracja milionów ludzi wyda owoc w postaci wściekłości na to, co narcystyczni prorocy wskażą jako źródła zła wszelkiego.

Niepewność rozbija w proch nasz podstawowy sposób radzenia sobie z  rzeczywistością. Nasz klasyczny sposób „diagnozowania” i budowania na tej  solidnej (?) podstawie „planowania” okazuje się niemożliwy. Nie sposób opisać logicznie i analitycznie wszystkiego. Połączyć wszystkich aspektów tego, co się źle dzieje i ułożyć elegancką, logiczną drogę wyjścia.

Czy to oznacza bezradność i bierne oczekiwanie na to, co przyniesie los?

Nie. Trzeba mentalnie uwolnić się od całego zestawu nawyków behawioralno-poznawczo-emocjonalnych. 

Podstawowym wydaje się odejście od ciągu „najpierw zrozumieć, potem działać” na rzecz wejścia w proces działania, którego elementem jest nieustanne pogłębianie wiedzy. Już wielki Erich Fromm  w swoim kultowym dziele „MIEĆ, CZY BYĆ” napisał, że wiedzę można mieć, lub być w procesie poznawania. Współczesna nauka jest tego najlepszym przykładem – codziennie pojawiają się doniesienia kwestionujące poprzednie, często bazowe ustalenia. Czy przez to mamy wrażenie, że się cofamy? Nie – czujemy, że mądrzejemy, choć to, co dziś wiemy, jutro może okazać się nieprawdziwe.

Po drugie wszyscy musimy przyjąć do wiadomości fakt, że jesteśmy bytami nieustannie uczącymi się. Takimi już nas natura stworzyła. Może to sprawa ewolucji, a może siły wyższej – nie wiem. I godząc się na „nie wiem” jestem przekonany (wierzę), że tacy jesteśmy. Jest na to tysiące dowodów w nauce, w większości nurtów filozoficznych, w każdej mądrej religii, a także w praktyce zarządzania, nasilającej się rewolucji oświatowej i codziennym zdrowym rozsądku. Pandemia jest kolejnym doświadczeniem, które musimy „przetrawić”, zaadaptować. Trzeba zaakceptować towarzyszącą jej niepewność jako naturalny, stały składnik naszej rzeczywistości i odpowiedzieć na to nieustannym uczeniem się. 

Po trzecie musimy wrócić do tego, co nas ukształtowało. Dzięki czemu staliśmy się ludzkim gatunkiem. Do WSPÓŁPRACY. Jako jednostki byliśmy słabi, ale potrafiliśmy się zorganizować. Budując coraz większe społeczności ogarnęliśmy w końcu całą ziemię tworząc i niszcząc. Staliśmy się „globalną wioską” (chyba raczej miastem), w której procesy zachodzące w odległych o tysiące mil krajach wpływają na codzienność Twoją i Twoich sąsiadów.

Pandemia obnażyła tę nieprawdopodobną zależność. Pokazuje jak egoizm (osobisty, środowiskowy, religijny, biznesowy, narodowy i państwowy) zjada swój własny ogon. Egoizm czyli działanie w swoim własnym interesie tenże interes… osłabia. Powoduje dla egoisty największe zagrożenie.

Pandemia wyzwala też nieprawdopodobne pokłady głębokiej empatii, działania na rzecz dobra wspólnego. To, co robią lekarze i cały personel medyczny jest nie do przecenienia. Laboratoria na świecie, zamiast dalej konkurować (to przecież podobno najlepszy mechanizm rozwoju) podjęły współpracę dzieląc się zdobywanymi w pocie czoła informacjami. Setki ludzi szyje maski, pomaga sąsiadom, troszczy się o innych. Państwa uruchamiają miliardy na upadające przedsiębiorstwa. Bogacze dają kasę na biednych lub na upadające przedsiębiorstwa.

To nie jest jakaś nieznana wcześniej aktywność. W świecie przed-pandemimicznym pojawiło się tysiące działań, ruchów, metodologii stawiających na współdziałanie, pomoc, wspieranie. Często miały niebywałe osiągnięcia, ratowały setki ludzi, wspierały naukę, uruchamiały podmiotową przedsiębiorczość. To było piękne, ale… za mało.

Większość z tych działań cierpiało na pewnego rodzaju „egoizm wyższego rzędu”, albo może rodzaj szlachetnego narcyzmu. Innowatorzy, myśliciele, przedsiębiorcy, działacze zachłystywali się swoimi koncepcjami (niekiedy naprawdę genialnymi) i budowali wokół nich podejścia, środowiska, nurty myślowe. Kłopot w tym, że słabo się nawzajem słuchali. Raczej udawadniali, że moje jest lepsze niż cała ta reszta. Budowali swoją markę, uzyskiwali swój (albo swego podejścia) rozgłos.

Nie ma się co dziwić. Mądry człowiek coś odkrył, doświadczył olśnienia, wypracował podejście, uruchomił praktykę. Jacyś inni to docenili, zaczęło to się sprawdzać w praktyce, mieć solidną podbudowę naukową, oparcie w instytucjach, kościołach, szerokich ruchach…. Znaleźli się naśladowcy, fani, wyznawcy. Więcej – osoby zainspirowane zaczęły rozwijać  to właśnie genialne podejście. Pokazywać, że jest lepsze od innych.

Właściwie to było piękne. Taka paleta wspaniałych podejść teoretycznych, koncepcji, metodologii. Taka nadzieja tkwiąca w każdej z nich, że odkryła prawdę, najlepsze podejście, najlepszy sposób opisu rzeczywistości i wynikającego z niego działania. Dawała zakorzenienie się w dorobku, mądrym podejściu.

Było, ale się skończyło. Jedyna szansa, to nieustannie wszystkie te podejścia integrować, łączyć, tworzyć między nimi mosty. Odkrywać, formułować tezy wiedząc, że za chwilę trzeba będzie je zmienić. Konfrontować myśli, podejścia, intuicje. Nie grzęznąć w swojskim ”a nie mówiłem”, tylko wsłuchiwać się w myślących inaczej, chłonąć odmienne podejścia, poszukiwać wiedząc, że ostatecznej prawdy się nie znajdzie.

Naszą jedyną odpowiedzią na pandemię, jak też inne czające się kryzysy jest:

 NIEUSTANNE UCZENIE SIĘ

AKCEPTUJĄCE NIEPEWNOŚĆ

BUDUJĄCE WIELOPŁASZCZYZNOWĄ EMPATYCZNĄ WSPÓŁPRACĘ

NA RZECZ DOBRA WSPÓLNEGO

 

Moi goście piszą

W tej sekcji zamieszczam zaproszone artykuły moich gości. Nie jest to jakaś stała rubryka. Postanowiłem ją założyć, by umieszczać na niej teksty, które mnie szczególnie zainspirowały. Nie tłumaczę się, dlaczego te, a nie inne. Moje wybory są wysoce subiektywne.

Garść informacji o mnie

Z zawodu jestem matematykiem specjalizującym się w matematycznych podstawach informatyki, a obecnie realizuję w tym obszarze projekt Denotacyjna Inżynieria Języków Programowania. Mam tytuł profesora zwyczajnego nauk matematycznych i jestem związany z Instytutem Podstaw Informatyki PAN. Spis moich najważniejszych prac naukowych na stronie Moje najważniejsze publikacje w dziedzinie informatyki.

Ponieważ urodziłem się w rodzinie twórców i właścicieli wielopokoleniowej firmy cukierniczej A.Blikle (rok zał. 1869), jestem też dyplomowanym mistrzem cukierniczym. W latach 1990-2010 zarządzałem wraz z żoną Małgorzatą i synem Łukaszem naszą firmą, która w tym czasie rozwinęła się z jednej cukierni w naszej historycznej siedzibie przy ul. Nowy Świat w Warszawie, do piętnastu placówek własnych w Warszawie (cukiernie, kawiarnio-restauracje i delikatesy) i ośmiu cukierni w sieci franczyzy poza Warszawą.

W tym właśnie czasie zacząłem najpierw studiować i wdrażać w firmie, a później również nauczać, zarządzanie kompleksową jakością (TQM). Wynikiem zebranych na tej drodze doświadczeń jest moja książka „Doktryna jakości”, której pierwsze wydanie zdobyło I miejsce w kategorii „Najlepszy poradnik ekonomiczny” w konkursie Economicus 2015 (org. „Dziennik Gazeta Prawna”), a 2016 r. otrzymało nagrodę Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie „za najlepszą pracę z zakresu nauk o przedsiębiorstwie w latach 2014 – 2015”. Od roku 2017 jest już dostępne wydanie drugie, a oba można bezpłatnie pobrać w formacie PDF z mojej witryny. W sumie oba wydania sprzedały się już w ponad 11 tys. egzemplarzy.

Ponieważ od zawsze pociągała mnie działalność społeczna i organizacyjna, jestem dziś członkiem blisko 30 organizacji, a w tym (pełna lista na stronie Moje członkostwa):

  • (od 1981) Polskie Towarzystwo Informatyczne. Członek założyciel, w latach 1987-1993 prezes Zarządu Głównego, od roku 1993 członek honorowy. http://www.pti.org.pl/
  • (od 1993) Academia Europaea (Europejska Akademia Nauk), członek http://www.acadeuro.org.
  • (od 1999) Rada Języka Polskiego PAN. Członek i przewodniczący Komisji ds. Terminologii Informatycznej. Rada Języka Polskiego  http://www.rjp.pan.pl/
  • (2004 —) Centrum im. Adama Smitha; Od grudnia 2014 honorowy prezes Centrum. http://www.smith.org.pl/pl/
  • (od 2007) Forum Obywatelskiego Rozwoju; Członek Komitetu Programowego. Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju została założona w marcu 2007 r. przez prof. Leszka Balcerowicza  http://www.for.org.pl/pl
  • (od 2007) Stowarzyszenie na rzecz ochrony krajobrazu kulturowego Mazur - Sadyba; członek. http://sadybamazury.wordpress.com/
  • (od 2008) Inicjatywa Firm Rodzinnych; Członek założyciel i prezes zarządu w latach 2008 - 2016. Obecnie prezes honorowy. www.firmyrodzinne.pl, www.firmyrodzinne.eu.
  • (od 2008) Towarzystwo Przyjaciół Akademii Sztuk Pięknych w W-wie; Członek honorowy i Kawaler Srebrnej Laski z Czerwoną Różą (rzeczywiście mam taką laskę).
  • (od 2012) Rada Strategiczna THINKTANK http://www.mttp.pl
  • (od 2015) Polska Liga Walki z Rakiem, członek Rady Fundacji www.walkazrakiem.p

Więcej na mój temat można przeczytać w sekcji O mnie.

 

Maciej Borowiak - Pracownicy sami ustalili wynagrodzenia

W naszej firmie każdy poniedziałek rozpoczynamy firmowym spotkaniem, a pierwszym, już od wielu lat, punktem agendy, są podziękowania dla wybranej osoby, wyrażające uznanie dla jej pracy. Przyznam, że na początku bałem się, że będzie to praktyka jak rodem z jakiejś sekty, ale szybko się do niej przekonałem.

Scenariusz nie jest z góry ustalony, głos może zabrać każdy i podziękować komu chce i za co chce. Wiemy, że czasem trudno jest się przełamać i wyjść z własnej strefy komfortu, ale, jak pokazało badanie satysfakcji z pracy w Brewa, które po raz pierwszy przeprowadziliśmy w  2020 roku, wszyscy polubili nasze spotkania i czują rozczarowanie, jeśli nie mogą w nich uczestniczyć. A taka sytuacja może mieć miejsce, gdyż dynamiczny rozwój firmy spowodował duży przyrost zatrudnionych osób.

Poza początkiem każdego tygodnia, również podsumowanie kwartału stanowi dla nas pretekst do organizowania małego święta dla całej firmy. Zamykając ostatni kwartał 2019 roku wpadliśmy na pomysł, by przeprowadzić ankietę, powiedzieć „sprawdzam” i dowiedzieć się, jak w Brewie tak naprawdę się pracuje? Oprócz typowych pytań, w ankiecie pojawił się także test Gallupa, o którym wspomniałem już wcześniej.

Skłamałbym pisząc, że się nie denerwowałem w oczekiwaniu na wyniki ankiety — dwie noce przed ich otrzymaniem nie mogłem w ogóle spać. Myślałem sobie: Brewa to moje dziecko, jestem jednym z jej rodziców, a każdy rodzic kocha swoje dziecko, niezależnie od tego, jakie by ono nie było, każdą krytykę przyjmie… A za chwilę wątpiłem: Nie, nie przyjmuję żadnej krytyki…! Mitygowałem się jednak, wiedząc, że nie mogę mieć takiej postawy, że muszę panować nad emocjami, rozpoznać je właściwie, nawet jeśli nie do końca mogę nimi sterować.

Jakie były wnioski z ankiety? Otóż dość jednoznaczne. Co najważniejsze i co mnie osobiście najbardziej cieszy, z ankiety wynikło, że atmosfera w pracy jest świetna i ludzie lubią ze sobą pracować. Poniżej prezentuję kilka szczegółowych stwierdzeń dla tego obszaru:

100% osób wie, czego się od nich oczekuje w pracy.

81,8% uznało, że na co dzień mają w pracy możliwość wykonywania tego, co najlepiej potrafią. 9,1% stwierdziło, że „raczej nie” i tyle samo nie miało swojego zdania.

81,8% czuło się docenione w ostatnich 7 dniach, 1 osoba nie miała zdania i jedna nie poczuła się doceniona.

Takie same odpowiedzi, jak dwie powyższe, uzyskaliśmy przy pytaniu o to, czy szefowi, lub komuś in-nemu w pracy, zależy na Tobie i czy ktoś zauważa Cię jako osobę.

45,5% osób uznało atmosferę w pracy za zdecydowanie satysfakcjonującą, a 54,5% - za raczej satysfak-cjonującą.

Relacje ze współpracownikami 63,6% zatrudnionych uznało za zdecydowanie satysfakcjonujące, a 36,4% za raczej satysfakcjonujące, zaś swoje relacje z liderem -

54,5% za zdecydowanie satysfakcjonujące, 45,5% - za raczej satysfakcjonujące.

91% osób odpowiedziało twierdząco na zdanie „misja Twojej firmy daje Ci poczucie, że praca, którą wy-konujesz jest ważna”, zaś 9,1% nie miało zdania.

Kolejnym ocenianym kryterium były warunki pracy. Uznano je za nie najlepsze, skarżąc się m.in. na hałas i brak miejsca. Ten problem już rozwiązaliśmy — przeprowadzamy się do dwa razy większego biura.

Na koniec oceniano wynagrodzenie, które zostało dość jednoznacznie określone jako niesatysfakcjonujące: 54,6% osób uznało, że ich wynagrodzenie raczej nie jest satysfakcjonujące, 27,3% zdecydowanie nie było zadowolone z poziomu płac, a tylko 18,2% ankietowanych było usatysfakcjonowanych z poziomu wynagrodzenia.
Dla 54,6% osób benefity były satysfakcjonujące, dla pozostałej części nie. 75%  osób uznało, że ich poziom wynagrodzenia nie jest porównywalny do innych firm.

Co ciekawe, pojawiło się pytanie, „czy byłbyś skłonny zmienić pracę, gdyby zaproponowano Ci wynagrodzenie wyższe o 500 złotych netto?”. Tylko 2 osoby odpowiedziały „tak”, reszta albo nie miała zdania, albo nie zdecydowałaby się na taką zmianę.

Pomimo, że nikt nigdy do mnie nie przyszedł po podwyżkę i to najczęściej ja, lub Karol, mój wspólnik, byliśmy tymi, którzy proponowali wzrost płac, to jasno było widać, że firma musi wejść na inny poziom wynagrodzeń.

Czytaj cały artykuł

Bezpłatne materiały szkoleniowe

Osobom, które w czasie pandemicznej izolacji od świata chciałyby postudiować nowoczesne metody organizowania pracy – a w tym i zarządzania firmą, choć nie tylko firmą – proponuję bezpłatny dostęp do materiałów na mojej witrynie:

  • Książka “Doktryna jakości – wydanie III turkusowe” do pobrania na stronie Co się składa na trzecie wydanie.
  • Związane z tą książką moje wykłady i kursy w formule video do zobaczenia na stronie Zapowiedzi.
  • Prezentacje do wszystkich moich szkoleń płatnych dostępne z menu na prawej kolumnie niniejszej strony.
  • Wykłady prowadzone przez różnych ekspertów na tematy organizowania pracy zespołowej, zarządzania i psychologii biznesu w ramach mojego Konwersatorium TQM. To konwersatorium prowadzę nieprzerwanie (z wyjątkiem obecnej przerwy) raz w miesiącu od roku 1997, a niedługo zamierzam wznowić je w formula on-line. Od kilku lat wykłady są rejestrowane na video. Można je znaleźć w bocznym menu na stronie konwersatorium.

Osoby, które w związku z lekturą lub wysłuchaniem ww. materiałów chciałyby zdać mi jakieś szczegółowe pytania, mogą do mnie pisać na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. umieszczając w temacie listu hasło: “Turkusowa praca”.

Okres pandemii kiedyś przeminie, a wtedy wszystkie organizacje (a w tym i firmy) będą musiały nadrabiać stracony czas, a może i pomniejszone szanse. Przygotujmy się do tego studiując nowoczesne metody organizowania pracy wykonywanej w poczuciu godności i odpowiedzialności. Bo my ludzie najlepiej pracujemy, gdy mamy poczucie, że to co robimy jest komuś potrzebne, że robimy to dobrze i stale to doskonalimy, że możemy być dumni z tego co robimy i jak robimy. Że możemy być dumni z siebie. Bo ta duma z wartości własnej jest naszą najsilniejszą potrzebą. Warto o tym pamiętać. 

Na koniec nauka z czasów kryzysu rozpoczętego w roku 2008. Gdy w tym czasie firmy amerykańskie zwalniały pracowników, by nie obniżać wynagrodzeń, firmy japońskie obniżały wynagrodzenia, by nie zwalniać. Dodatkowo też zatrudniały zwalnianych amerykańskich fachowców. Budowały lojalność pracowników wobec firmy okazując lojalność firmy wobec pracowników. Wolny czas wykorzystywały na szkolenia. A gdy kryzys się skończył, stały już z rozgrzanymi silnikami na pasach startowych. Tego wszystkim moim słuchaczom i czytelnikom serdecznie życzę.

Wszystkich pobierających bezpłatnie moje materiały chciałbym gorąco poprosić o wsparcia jakąś niewielką kwotą Stowarzyszenia Matematyków i Informatyków oraz Ich Przyjaciół - INTEGRAŁ.

Oni naprawdę bardzo potrzebują pomocy. Szczególnie dziś.

Więcej na stronie

Wesprzyj stowarzyszenie "Integrał"

Podkategorie

RSS